Dlaczego tak jest? Co nam mówi informacja, że z roku na rok jest takich osób coraz więcej? Przede wszystkim fakt, że coraz więcej osób traci, oznacza, że coraz więcej osób się interesuje tym biznesem. Niezmienna pozostaje wciąż statystyka mówiąca o tym że ok. 80% traci*. Kiedy jednak zastanowimy się nad tym czy szklanka jest do połowy pusta czy pełna okaże się, że 20% uczestników rynku NIE traci. Część z nich wychodzi na zero, a część z nich zarabia.
Co takiego posiadają Ci mniej liczni, a czego nie ma te 80% osób, które na rynku traci? Skoro w 4,5 roku 80% osób straciło ponad 2 miliardy to znaczy, że osoby, które poświęciły w swoim życiu czas na nauczenie się praw rządzących tym biznesem podzieliło się tortem o wielkości ponad 2 miliardów. A skoro już wiemy, że osób tracących jest coraz więcej, oznacza to, że do zarobienia również jest więcej kapitału.
Zamiast bezmyślnie klikać w guziki, postanowiłem zdobyć wiedzę
Porównując forex do świata sportu, nie każdy może być zwycięzcą. Kiedyś moja znajoma zapytała mnie jak się czuję wiedząc, że kiedy zarabiam to ktoś inny traci. To trochę tak, jakby zapytać Roberta Lewandowskiego, jak się czuje kiedy pokonuje bramkarza przeciwników, lub naszych dwukrotnych mistrzów świata w siatkówce, jak się czują kiedy nie pozostawiają złudzeń słabszemu rywalowi? Oczywiście, że czuję się dobrze. Traktuję to jako zapłatę za to, że kiedyś podjąłem trudną decyzję o inwestycji w siebie i swój rozwój, dzięki czemu nauczyłem się nowej umiejętności, która pozwala mi dziś generować przychód. Zamiast bezmyślnie klikać w guziki, postanowiłem zdobyć wiedzę, ponieważ zamiast tylko grać ćwiczyłem i uczyłem się, aby być lepszym.
Kiedy rozpoczynają się zawody sportowe każdy biorący w nich udział wie, że żeby być w czołówce musi być lepszy od innych. Czy jednak każdy mierzy w bycie najlepszym? Jak wiele mamy zespołów, które jeszcze przedstartem sezonu mówią o „walce o utrzymanie” lub „chcemy zbierać cenne doświadczenie”? Ile jest takich, które zadowalają się byciem przeciętnym, ponieważ wiedzą, że na bycie najlepszym ich nie stać, a mimo to startują? Dlaczego? Ponieważ wiedzą, że im się to opłaca.
W tradingu wcale nie chodzi o to, aby być najlepszym
W tradingu wcale nie chodzi o to, aby być najlepszym, nie chodzi o to, żeby wygrywać. Na początku chodzi właśnie o zbieranie doświadczenia i walkę o trzymanie, aby z czasem stać się takim przeciętniakiem, któremu się to opłaca. Na pewno na samym początku trzeba mierzyć siły na zamiary i wiedzieć, że bez żadnej wiedzy ani doświadczenia, startując w zbyt mocnej lidze (zbyt duży kapitał) skazujesz się na porażkę.
Nie ma znaczenia jakim dysponujesz budżetem, na początku skup się na wiedzy i edukacji, zdobywaniu doświadczenia, poznaniu otoczenia, swoich mocnych oraz słabych stron. Dopiero kiedy zauważysz, że bez problemu utrzymujesz się, możesz myśleć o tym, że ten biznes przyniesie pieniądze.
Podobnie jak w biznesie – mało, który przedsiębiorca zakłada zyski w I kwartale działalności, większość liczy się z tym, że przez jakiś czas będzie poświęcać czas na rozwój biznesu, który zyski przyniesie dopiero później. Trzymając się biznesplanu ma na to szansę. Czy każdy biznes wypali? NIE! Podobnie jak nie każdy kto będzie się uczyć tradingu będzie zarabiać, podobnie nie każdy kto wystartuje w zawodach będzie w czołówce.
Zarabiają cierpliwi i Ci którzy dali sobie czas na naukę
Miej świadomość tego, że wpisowe płaci każdy, zarabiają cierpliwi i Ci którzy dali sobie czas na naukę. Wracając do metafory sportowej – trading to nie sprint, gdzie od startu do mety dzieli Cię bardzo krótki dystans i od razu znasz wynik. To raczej Runmageddon, gdzie pokonujesz sporo swoich własnych słabości, stajesz się lepszym człowiekiem. Nie każdy go ukończy, ale na mecie czeka olbrzymia satysfakcja. Nie ma znaczenia miejsce, tylko fakt pokonania siebie. Nagroda jest nie do opisania, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia. Taki jest trading!
*źródło art. Forbes